narty dla 2 latka
Basen dla 2 Latka na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!
Klocki dla 2 Latka na Allegro.pl - Zróżnicowany zbiór ofert, najlepsze ceny i promocje. Wejdź i znajdź to, czego szukasz!
dla przedszkolaków (3-5 lat) 21, 98 zł. kup 50 zł taniej. 30,09 zł z dostawą. Produkt: Disney Wierszyki 2 latka Bawimy się Urszula Kozłowska. dostawa jutro do 10 miast. 1 osoba kupiła. dodaj do koszyka.
Przedział wiekowy. dla przedszkolaków (3-5 lat) Liczba stron. 24. 15, 00 zł. Gwarancja najniższej ceny. 24,99 zł z dostawą. Produkt: Disney Wierszyki 2 latka Bawimy się Urszula Kozłowska. dostawa we wtorek.
Jeux De Rencontre Amoureuse En Ligne. Jest wiele prawdy w stwierdzeniu, że najważniejsze w jeździe na nartach to mieć dobre… buty narciarskie. Od nich w największym stopniu zależy nasz komfort, bezpieczeństwo a często także cała „zabawa” na śniegu. Jednak dopiero dobrze dobrane narty pozwalają wykrzesać z nas to, co w nas siedzi najlepszego – czasami prawdziwą bestie zwrotności, czasami demona prędkości i a czasami po prostu prawdziwego „króle życia”. Wbrew pozorom – przy doborze sprzętu dla dzieci obowiązuje ta sama prawda: źle dobrane narty potrafią nieźle zatruć życie małego narciarza, a czasami nawet zniechęcić go do jazdy. O doborze butów narciarskich – pisaliśmy już całkiem niedawno (Jak dobrać buty narciarskie dla dzieci). Tym razem przedstawimy kilka istotnych naszym zdaniem uwaga dotyczących właściwego doboru nart. W przypadku dzieci dużą rolę odgrywają tutaj wiek, a ściślej związany z tym wzrost i waga, a także umiejętności czy też stopień zaawansowania naszych pociech. Zmiennych jest tu nieco więcej niż w przypadku doboru butów, z drugiej strony – dobór nart pozwala na nieco większy „margines błędu” niż w przypadku doboru butów. Tam sprawa jest jednoznaczna – złe buty to ból, stres i zniechęcenie; jeśli idzie o narty nie jest to tak jednoznaczne. 19112 Przejdźmy do konkretów. Małe dzieci najczęściej rozpoczynają naukę jazdy na nartach w wieku od 3 do 5 lat, w zależności od ogólnej sprawności i koordynacji ruchowej dziecka. Najważniejszą zasadą którą powinniśmy się kierować przy doborze nart jest jak najłatwiejsze ich prowadzenie. Chodzi głównie o to, by narty ułatwiały naukę i opanowywanie kolejnych podstaw poruszania się na stoku, a nie utrudniały tego procesu. Muszą być więc odpowiedniej długości, dobrze wytaliowane, by ułatwiały wchodzenie w skręt a także by, jak to się często mówi w żargonie narciarskim – potrafiły dużo „wybaczyć” niedoświadczonemu narciarzowi. W tej kategorii wiekowej sprawa jest o tyle prosta, że właściwie wszystkie dzieci w tym okresie dopiero uczą się jeździć, producenci więc odpowiednio przygotowują swoje produkty pod potrzeby najmłodszych narciarzy. Pozostaje tylko odpowiednio dobrać długość narty. Większość doświadczonych narciarzy i instruktorów, którzy z dziećmi mają najwięcej do czynienia, zgadzają się, że narty powinny być jak najkrótsze – w przedziale 60-80 cm (w zależności od wzrostu). Generalnie narty powinny sięgać mniej więcej „po pachy” – czyli 25-30 cm mniej niż wynosi wzrost małego amatora dwóch desek. Jeżeli kupimy (lub dostaniemy) narty nieco dłuższe (ale nie za długie – sięgające powiedzmy do barków czy połowy szyi – nie powinno być z tym problemu, przy czy dziecko będzie musiało włożyć trochę więcej wysiłku w naukę manewrów, ale za to deski bez problemu będą nam służyć przez 2-4 sezony. Tu od razu dwie uwagi. Większość producentów oferuje od razu do desek „w komplecie” wiązania – można bez problemu zdać się na nie. Zaoszczędzimy czas, a często i pieniądze, a na tym etapie nauki jazdy indywidualny dobór wiązań to jednak trochę przesada. Po drugie – zabrzmi to może dla wielu narciarzy jak kiepski żart, ale naprawdę zdarza się na stoku – kupić należy narty krótkie, ale przeznaczone dla dzieci. Krótkie nartki mające dawać „fun” na stoku absolutnie się do tego nie nadają! Kolejny etap do dzieci w wieku 6-12 lat. Tutaj rozpatrzeć należy dwie sytuacje. Jeżeli dzieci w tym wieku już jeżdżą na nartach od kilku sezonów, możemy bez problemu zacząć „wydłużać” narty dla nich, kierując się zachowaniem odpowiednich proporcji pomiędzy długością deski a wzrostem. Tak więc optymalnie dobrane narty dla dzieci w tym wieku powinny sięgać do barków, nadal z dość głębokim taliowaniem, ale jeśli widzimy, że dzieci dobrze sobie radzą, nie mają problemu ze skrętem, lubią prędkość i dobrze sobie z nią radzą, można dobrać nartę nieco dłuższą, sięgającą do brody lub nosa, nieco mniej talkowaną, dającą namiastkę prawdziwej narty „racingowej”. Przy czym nadal powinna to być narta przeznaczona dla juniorów, która jednak lepiej poddaje się prowadzeniu nawet przy stosunkowo niewielkiej masie narciarza (a tak właśnie jest najczęściej). Jeśli natomiast w tym wieku dzieci dopiero zaczynają się uczyć jazdy – nadal stosujemy zasadę, że im krótsza i bardziej talkowana narta tym lepiej. Można więc nadal dobierać nartę około 20-30 cm krótszą ni wzrost dziecka, a przy tym lepiej żeby była to narta raczej typu slalomowego, szersza, stabilniejsza, z mniejszym promieniem skrętu, co wydatnie ułatwi naukę jazdy. Jeśli chodzi o dzieci starsze – nastolatków, to w tym przypadku dobór nart pod względem długości i przeznaczenia jest już bardzo zbliżony do osoby dorosłej z jednym zastrzeżeniem. Nadal powinny to być narty juniorskie, które są lżejsze i nieco bardziej elastyczne. Pozwala to na lepsze prowadzenie narty przy mniejszej masie a także nie obciąża zbytnio kośćca, mięśni i stawów juniorów, które cały czas dopiero się kształtują. Zbyt ciężkie i sztywne narty mogą spowodować powstawanie mikrourazów, które zakończyć się mogą kontuzją lub nieprzyjemnymi boleściami. Zwracamy tutaj uwagę, by korzystając z usług wypożyczalni czy doradzając się sprzedawcy w sklepie, zawsze prawdziwie podawać swoje umiejętności. Jeśli nie jesteśmy pewni, jak je dokładnie określić (większość narciarzy nie potrafi nazwać na jakim stopniu zaawansowania są tak naprawdę i jak fachowo określić na przykład sposób pokonywania zakrętów) – lepiej przyznać się do nieco niższego poziomu techniki i wybrać nartę mniej wymagającą. W innym przypadku „szpan” na stoku może być co prawda efektowny, ale bardzo krótko trwać… Osobną sprawą jest problem – kupować czy pożyczać. Przygotowujemy na ten temat osobny artykuł, dlatego nie będziemy się tym tematem dokładnej zajmować w tym miejscu. Natomiast z doświadczenia możemy doradzić, że jeśli dziecko stawia naprawdę pierwsze kroki na nartach – lepiej na początku na 2-3 dni pożyczyć sprzęt, a dopiero potem ewentualnie kupić zachowując oczywiście wszystkie powyższe zasady. Jak dobrać narty by mody narciarz był szczęśliwy (foto: Johan Borg
Po rocznej przerwie (spowodowanej głównie pandemią i trochę ciążą) wracamy całą rodziną na stoki narciarskie. Z tej okazji postanowiłam odświeżyć mój poradnik narciarski dla rodziców, którzy mają w planach rozpocząć przygodę narciarską swoich dzieci i szykują się do pierwszego rodzinnego wyjazdu na narty. Pierwsza wersja tego poradnika powstała 5 lat temu i od tego czasu skorzystało z niego ponad 20 tysięcy rodziców! Jeśli nie wiecie, czy warto zacząć jeździć już teraz, jak wybrać sprzęt i skąd go wziąć, oraz JAK UBRAĆ DZIECKO NA STOK, to zapraszam do lektury! W tym poradniku znajdziecie wyczerpujące odpowiedzi na wszystkie nurtujące was pytania! Tytułem uwiarygodnienia mnie jako autorki tego poradnika nadmienię, iż narciarstwo to mój ukochany sport. Jedyny, któremu poświęciłam tak dużo czasu i jedyny, w którym odniosłam sukcesy. Miliard lat temu z powodzeniem zdałam odpowiednie egzaminy i zostałam Pomocnikiem Instruktora PZN, co oznaczało, że mogłam uczyć innych. Co prawda przeprowadzka do Warszawy i studencka bieda przerwały moją narciarsko-instruktorską karierę, ale nie przekreśliły mojej ogromnej miłości do do narciarstwa po studiach był stopniowy, przerywany kolejnymi ciążami i wysysającymi energię niemowlakami. Na szczęście dzieci rosną tak szybko, że ani się człowiek nie obejrzał, a dzieci zapaliły się do narciarstwa tak samo, jak ja :) Ten poradnik powstał nie tylko na bazie moich własnych doświadczeń jako narciarki i instruktorki, ale również jako mamy, która na swoje dzieci na stoku patrzy zupełnie inaczej niż na swoich Kiedy warto zacząć naukę jazdy na nartach?Jeśli mówimy o nauce jazdy na nartach, to najwcześniej zaczyna się z dziećmi czteroletnimi, większość szkółek narciarskich stosuje właśnie taki wiek minimalny. Wynika to zarówno z tego, że „nauka” wymaga świadomej gotowości dziecka do uczenia się, jak i z jego fizycznych możliwości. Oczywiście może zdarzyć się tak, że trzylatek będzie świetnie sobie radził albo że będziemy musieli poczekać z nartami do 6 roku życia, wszystko zależy od konkretnego dziecka, dlatego bardzo ważne jest tutaj słuchanie i obserwowanie potomka. Zmuszanie dziecka do jeżdżenia na nartach może skończyć się tym, że o nartach w ogóle nie będzie chciało słyszeć, co może być poważnym problemem dla ambitnych rodziców-narciarzy :)Czasem widzę w ogródkach narciarskich młodsze dzieci, nawet dwuletnie, które próbują swoich sił na nartach. Oczywiście są to raczej zabawy na śniegu w lekkich nartkach najczęściej na płaskim terenie, które nie trwają dłużej niż kilkanaście minut, bo mniej więcej po takim czasie dwu czy trzylatek ma ochotę na coś zupełnie innego. Takie oswajanie dzieci z nartami jest jak najbardziej w porządku. Dopóki rzecz jasna nie przyjdzie nam do głowy ubrać dwulatka w profesjonalny sprzęt i spuścić go z góry na dół krzycząc za nim „jedziesz mały!!!” :)Franek zaczął jeździć w wieku 6 lat i po pierwszym sezonie był już całkiem niezłym partnerem do jazdy :)Mówi się, że na naukę nigdy nie jest za późno, chociaż w przypadku nart warto zacząć do 10 roku życia, później dziecku będzie po prostu trudniej. W takim wieku dziecko zaczyna być samokrytyczne i próbuje się oceniać, co prowadzi do tego, że bardzo często stawia sobie zbyt wysokie wymagania i frustruje się tym, że uczy się wolniej, niż (w jego mniemaniu) powinien. O tym mechanizmie dowiedziałam się dawno, dawno temu, kiedy jako instruktor zaczynałam uczyć dzieci jeździć na nartach. Pewnie nie zapadłoby mi to w pamięć, gdyby nie fakt, że to jest dokładnie moja narciarska historia. Zaczęłam naukę kilka miesięcy po 10. urodzinach i byłam niesamowicie krytycznie nastawiona do siebie, ciągle uważałam, że jestem za słaba, że za wolno się uczę, co naprawdę zabierało mi większość frajdy z jazdy, bo zamiast podczas jazdy myśleć „ale ekstra!”, to zastanawiałam się, czy ten łuk płużny dwa skręty temu, to na pewno dobrze wyszedł. Ostatecznie niecałe 10 lat później udało mi się zdać egzamin instruktorski, ale myślę, że gdybym mogła zacząć naukę wcześniej, to byłoby mi znacznie dzieci podczas jazdy na nartach nie oceniają siebie, nie rozmyślają o tym, czy na pewno dobrze weszły w skręt, tylko po prostu cieszą się tym, że jadą i naprawdę piorunująco szybko się uczą. Pamiętam moją pierwszą uczennicę, miała 6 lat, przez tydzień miałam ją uczyć, żeby tata mógł z nią na koniec sam zjechać ze stoku. W zasadzie po jednym dniu świetnie sobie radziła. Byłam w szoku, bo pamiętałam mój pierwszy tydzień na nartach i wyglądał on znacznie gorzej :)Jeśli więc macie w domu 4 – 6-latka i chcecie, żeby jeździł, to jest to świetny moment, by spróbować. Gdy połknie bakcyla, to w następnym sezonie nie da wam bez nart żyć, jak nie, to spróbujecie za Jak wybrać sprzęt sportowy dla dziecka?Skoro decyzja o wyjeździe zapadła, to czas pomyśleć o tym, na czym dziecko ma jeździć. W tym przypadku im mniej wiecie o sprzęcie, tym łatwiej, im więcej, tym zdaniem najważniejsze są buty, bo jeśli buty będą złe, to najlepsze narty nam nie pomogą. Problem z butami jest taki, że są one cholernie niewygodne podczas mierzenia — ciasne i wymuszające jakieś nienaturalne zgięcie nóg. Jest to zdecydowanie najbardziej problematyczny element sprzętu dla dziecka i naprawdę trzeba poświęcić sporo czasu, żeby dobrze go wybrać. Dorośli mają tendencję do kupowania sobie za dużych butów narciarskich, więc bardzo łatwo jest to przenieść na dziecko, a to poważny błąd! Zasadniczo buty narciarskie nie mogą być ani za duże, ani za małe, mają być w sam raz (czego dzieci przyzwyczajone do wygodnych, luźnych butów mogą nie rozumieć). Dlatego nieźle się przy wybieraniu buta nagimnastykujecie, bo będziecie musieli znaleźć złoty środek pomiędzy butem za dużym (który nie zapewnia stopom bezpieczeństwa i utrudnia jazdę) a za małym :)Po pierwsze należy najpierw zmierzyć stopy dziecka, a następnie przymierzyć same wkładki (czyli te miękkie kapcie, które są w skorupie buta) i sprawdzić w każdy możliwy sposób, czy wielkość jest dobra. Dopiero potem należy przymierzyć cały but. Jeśli kupujemy dziecku nowe buty, to spokojnie możemy je mierzyć na cienką skarpetkę — środek buta będzie się ubijać pod ciężarem małego narciarza, więc po kilku dniach będzie mu tam nieco luźniej. Jeśli kupujemy but używany lub wypożyczamy, to zakładamy takie skarpetki, w których dziecko będzie jeździć. Oczywiście nie mówimy tutaj o grubych skarpetkach robionych na drutach, czy trzech parach nałożonych na siebie, tylko o normalnej narciarskiej skarpetce, która jest nieco grubsza od zwykłych skarpet. Warto w butach trochę pochodzić, zanim je kupimy, więc jeśli mamy szansę na dłuższe przymiarki, to wykorzystajmy je do maksimum :)Czy buty dziecięce się czymś między sobą różnią? Tak! Buty dla małych, początkujących narciarzy, bardzo często są butami tylnowejściowymi z jedną klamrą — są bardzo łatwe i wygodne w zakładaniu i ściąganiu, co przy małych dzieciach ma duże znaczenie (takie buty gorąco polecam szczególnie na pierwszy sezon!). Są też buty przedniowejściowe z 2-4 klamrami, które wyglądem przypominają zwykłe buty narciarskie dla dorosłych — trudniej się je zakłada i zapina, ale znacznie lepiej trzymają nogę, co jest ważne dla dzieci już najbardziej istotna przy wybieraniu butów narciarskich jest ich twardość, którą określa się poprzez Flex Index. Buty miękkie (Flex Index od 10 do 40), to buty dla dzieci początkujących. W takich butach jest wygodniej, wstrząsy są lepiej amortyzowane i można nieco wyprostować w nich nogi, które mogą wtedy trochę odpocząć — łatwiej i przyjemniej się w nich jeździ, co jest ważne na początku przygody z buty (Flex Index 50 – 70) przeznaczone są dla zaawansowanych małych narciarzy. Buty są sztywniejsze, mniej wygodne, ale lepiej przenoszą ruchy ciała na narty, czyli skuteczniej się w nich jeździ. Mali zawodnicy mają jeszcze twardsze buty (Flex Index 80 i więcej), dzięki czemu jeszcze lepiej kontrolują narty, ale nie wytrzymują w tych butach zbyt długo, za względu na ich sztywność i wasze dziecko jest zawodnikiem, to doskonale będzie wiedziało, jakie buty musi mieć, ale jeśli dopiero zaczynacie, to musicie zwrócić uwagę, żeby nie kupować butów zbyt twardych, bo to może zniechęcić dziecko do narciarstwa. Zacznijcie w tych butach, których Flex Index nie przekracza 40, a potem w miarę doskonalenia umiejętności będziecie zmieniać je na twardsze. I absolutnie nie sugerujcie się tymi wskaźnikami przy kupowaniu butów dla siebie — Flex Index w butach dla kobiet i mężczyzn dobiera się nieco inaczej (tzn. jest wyższy niż w butach dziecięcych).Narty i wiązaniaNa szczęście dobór nart dla dzieci nie jest tak skomplikowany, jak przy dorosłych. Nie trzeba określać tutaj ulubionego stylu jazdy, stopnia zaawansowania czy tras, po których najczęściej jeździcie. Ogólnie rzecz biorąc, takie narty można podzielić na narty dla początkujących i średniozaawansowanych oraz dla zaawansowanych i zawodników. Jeśli dopiero zaczynacie, to wybieracie narty z pierwszej grupy, które są znacznie tańsze od nart z drugiej grupy, co powinno was ucieszyć :) Zdecydowanie ważniejsza jest długość nart, bo może ona zarówno ułatwić, jak i utrudnić naukę jazdy na nartach — na krótkich nartach łatwiej się jeździ i szybciej robi postępy, długie utrudniają początkującym życie :)Wybierając narty na pierwszy sezon dziecka, powinniśmy szukać czegoś, co sięga dziecku mniej więcej od pach do ramion, pamiętając o tym, że pachy będą zdecydowanie lepszym wyborem :) Kolejnym etapem mogą być narty sięgające od ramion do czubka nosa, a najbardziej zaawansowane dzieciaki mogą mieć narty sięgające od czubka nosa do czubka głowy :)Franek, Lila i Hela tak się prezentowali, jako narciarze na początku 2017 z nartami kupujemy wiązania, które są bardzo ważne, bo w razie upadku to właśnie wiązania wypinają narty i ratują nogi i głowy :) Przy wyborze wiązań dla dzieci nie ma większej filozofii — muszą być one dostosowane do wagi dziecka, ale za to odpowiednie ustawienie wiązań to już wyższa szkoła jazdy, która wymaga wizyty w serwisie :) Na wiązaniach dla małych dzieci skala siły wypięcia powinna zawierać się w zakresie 0,5-2,5 DIN lub 0,7-4,5 DIN. Dzieci ważące więcej niż 40 kg mogą jeździć z wiązaniami w zakresie 2-7,5 pamiętać, że wiązania powinny być ustawiane przed każdym sezonem, bo dziecko rośnie i robi postępy na nartach. Jeśli zacznie jeździć bardziej agresywnie, a my nie dostosujemy wiązań do umiejętności i wagi, to może się to skończyć dla dziecka bardzo źle! Pamiętajcie też, że wiązania ustawianie są do konkretnej pary butów, co oznacza, że każda zmiana butów wymaga dopasowania tak naprawdę to jest zbędny ekwipunek początkującego narciarza. Ogarnięcie poruszania się na ślizgających się nartach w sztywnych butach jest wystarczająco trudne, więc dokładanie dziecku jeszcze kijków może skończyć się źle i narazić na niebezpieczeństwo zarówno nasze dziecko, jak i innych narciarzy. Oczywiście są dzieci, które o kijkach marzą, bo wydaje im się, że dzięki temu ich wszystkie narciarskie problemy znikną, ale to nie jest prawda :)Jeśli dziecko jest już trochę zaawansowane, to można pokusić się o kupno kijków — dobór odpowiedniej długości jest bardzo prosty. Stojąc w butach narciarskich, należy odwrócić kijek rączką do dołu, oprzeć go o podłogę i jedną ręką złapać go pod talerzykiem. Jeśli ręka dziecka jest zgięta w łokciu pod kątem 90°, to znaczy, że kijek jest dobry :)Obecnie można kupić kijki teleskopowe z regulowaną wysokością, które mogą być dobrym wyborem dla ciągle rosnących dzieci :)Kask i gogleKask to obowiązkowe wyposażenie małych narciarzy. Nie wyobrażam sobie, żeby moje dzieci jeździły bez kasków i cieszy mnie to, że w wielu krajach jest to obowiązkowe. W Polsce w kaskach muszą jeździć dzieci do ukończenia 16 lat. Jeśli kusi was puszczenie dziecka na narty bez kasku, bo przecież ono dopiero zaczyna i wolno jeździ i nic mu się nie stanie, to jest to błąd. Trzeba pamiętać o tym, że narciarstwo jest sportem urazowym i nawet jeśli dziecko będzie stało w miejscu, to nigdy nie wiadomo, czy nie wpadnie w niego rozpędzony narciarz, lub czy nie zacznie się niekontrolowanie ześlizgiwać na dzieci nie chcą nosić kasku, bo mówią, że jest im niewygodnie, gorąco, ciasno itd. Jeśli kask jest dobrze dobrany (musi dobrze przylegać do głowy, nie ograniczać widoczności i nigdzie nie uwierać) to nie ma dyskusji. Na nartach jeździ się w kasku, jeśli dziecko nie chce kasku, to znaczy, że nie będzie jeździć na nartach. Najważniejsza jest wasza konsekwencja połączona z dobrym przykładem — rodzice jeżdżący w kaskach to argument ostateczny i świetnie działający na że pod kask nie wkłada się czapki. Jeśli jest zimno, to można założyć najpierw kominiarkę uszytą z materiałów termoaktywnych, a na nią kask. U nas wyglądało to najczęściej tak, że przy niezbyt dużym mrozie dzieciaki zaczynały jeździć w kominiarkach pod kaskiem, a jak już się rozgrzały, to wołały, że jest im za gorąco i zostawały w samym kasku. Jeśli planujecie wypożyczyć kask, to moim zdaniem kominiarka jest obowiązkowa, bo nigdy nie wiadomo, kto miał go na głowie przed naszym nie są obowiązkowe, ale bez nich naprawdę trudno się obyć, zwłaszcza jeśli zależy nam na nauce jazdy, a nie zabawach ze śniegiem. Gogle chronią oczy przed słońcem odbijającym się od śniegu, przed śniegiem, który w trakcie jazdy leci do oczu, a nawet przed zimnym wiatrem. Dwie istotne cechy gogli to dobra wentylacja (nie ma nic bardziej denerwującego niż wiecznie parujące gogle) oraz kategoria filtra, którą należy dobrać do warunków atmosferycznych. Kategoria filtra oznaczona jest literą S i cyfrą od 0 do 4 i oznacza % przepuszczanego światła – im wyższa cyfra, tym mniej światła jest przepuszczane. Jeśli macie zamiar jeździć w Polsce (gdzie ostrego słońca zbyt często nie uświadczymy), to najlepiej kupić coś z kategorii S1, S2 (kolor soczewki: złoty, bursztynowy, żółty, pomarańczowy). Lecz gdybyście mieli to szczęście, że szusować będziecie po mocno słonecznych alpejskich lodowcach, to wtedy znacznie lepszy będzie filtr S3 (kolor soczewki: szary, niebieski, brązowy).Kupując gogle, powinniśmy mierzyć je razem z kaskiem, bo po pierwsze na kask będą zakładane, a po drugie muszą się pod kaskiem mieścić, dokładnie przylegając do twarzy narciarza. Jeśli będziecie kupować kask, to sprawdźcie, czy ma on z tyłu uchwyt na gumkę gogli, dzięki której dziecko ich nie zgubi, a wy nie będziecie płakać, że tyle za nie zapłaciliście :)Czy sprzęt narciarski lepiej kupić czy wypożyczyć?Narciarstwo to drogi sport, a jeśli ma się dużą rodzinę to w cholerę drogi. Jeśli chcemy, żeby dziecko było na nartach bezpieczne i jeździło z przyjemnością, to musimy liczyć się z tym, że buty i narty będziemy wymieniać co sezon, góra dwa. Nowe narty dla dziecka, które trochę już jeździ to wydatek około 500-900 zł, buty ze średniej półki to 300-500 zł. I gdyby chodziło tylko o sprzęt, to pewnie nie byłoby problemu, ale na narty trzeba jeszcze gdzieś pojechać, zapłacić za hotel i kupić karnety. Dlatego znacznie popularniejsze jest wypożyczanie sprzętu dla dzieci — jest znacznie taniej, płacimy tylko za te kilkanaście dni w roku i możemy bez problemu sprzęt co wyjazd wymienić. Jedyny problem, jaki widzę to jakość sprzętu w wypożyczalniach, bo z tym naprawdę bardzo różnie bywa, a jeśli nasze dziecko dostanie zdeformowane buty i nienasmarowane narty bez krawędzi, to pewnie szybko nam podziękuje za taką się z poglądem, że im dalej od gór, tym lepsze są wypożyczalnie i serwisy narciarskie :) Nie wiem, czy to prawda, ale od kiedy serwisuję narty w Warszawie, to mam wrażenie, że znacznie lepiej mi się jeździ :) Wypożyczalnie, które nie są położone przy ośrodkach narciarskich, mają często więcej czasu na serwis, bo nie muszą w nocy po zakończeniu jednego turnusu serwisować kilkuset par nart na następny poranek. Poza tym wypożyczając narty w rodzinnym mieście macie czas, żeby zanieść je do świetnego serwisu, który nie tylko przygotuje narty do jazdy i dopasuje wiązania do małego narciarza, ale podpowie, czy na tym sprzęcie na pewno da się jeździć. Z drugiej strony wypożyczając narty przy stoku, możecie w każdej chwili poprosić o sprawdzenie, czy na pewno narty są dobrze nasmarowane, a krawędzie przy pierwszym wyjeździe wypożyczałam dzieciom narty, bo szkoda mi było inwestować w sprzęt bez sprawdzenia, czy w ogóle będą chciały jeździć dłużej niż jeden dzień. Skończyło się tak, że Lila zrezygnowała drugiego dnia, więc wtedy oddaliśmy sprzęt i pożegnaliśmy się z nartami na cały rok, a Frankowi po powrocie z pierwszego wyjazdu kupiliśmy sprzęt używany, bo za chwilę jechał na kolejny narciarski kolejnym roku Lila dostała swoje narty i buty, bo widziałam, że jest to dla niej niezwykle motywujące do nauki jazdy na nartach. Z butami narciarskimi spała przez pierwszą noc po zakupie, więc początki były bardzo udane :) Udało mi się kupić jej nowe buty (modele z poprzednich sezonów kosztowały wtedy jakieś śmieszne pieniądze) i narty, które były wyprzedawane w Intersporcie po likwidowanym systemie wymiany nart dziecięcych. Narty niby używane jeden sezon, ale szczerze mówiąc, poprzedni właściciel raczej nie jeździł w nich dłużej niż 4 godziny. W sumie za komplet zapłaciłam 350 zł, oczywiście z myślą, że będzie w nich później jeździła również nie chcemy nart wypożyczać i nie planujemy kupować nowego sprzętu, to warto pomyśleć o używanym. Dziecięce narty i buty z drugiej ręki najczęściej są na nogach przez jakieś 30 godzin na sezon, więc to naprawdę tyle, co nic. Oczywiście, jeśli na sprzęcie się nie znamy, to może być nam trudno, ale czasem wystarczy spędzić kilka godzin w Internecie i zaczynamy mieć pojęcie o tym, na co zwrócić uwagę kupując używany sprzęt narciarski dla dzieci. Najważniejsze, żeby narty były taliowane (szersze piętki i dzioby, węższy środek), miały niezbyt zniszczone ślizgi i krawędzie, które nie są poszczerbione czy zardzewiałe. Resztę zrobi dobry serwis. W przypadku butów sprawdzamy, czy wkładka (kapeć wewnętrzny) nie jest zniszczona lub zdeformowana i czy wszystkie klamry na skorupie dobrze trzymają, czy da się je pozapinać, czy nie są połamane opcją jest system wymiany nart dziecięcych, który istnieje w niektórych sklepach narciarskich. W tym systemie kupuje się używany dziecięcy zestaw narciarski za określoną sumę, a potem można wymieniać narty i buty według potrzeb, płacąc ułamek tej pierwszej kwoty. W Warszawie taki system funkcjonuje np. w sklepie Za pierwszy komplet płacimy 500 zł, a kolejne wymiany kosztują 150 zł. Plusem takiego programu jest to, że przy corocznej wymianie nie musimy płacić za serwis nart, bo wymieniając sprzęt, dostajemy taki, który jest już przygotowany (oszczędność ok. 50 zł rocznie) no i mamy pewność, że jest to sprzęt sprawny i nowoczesny :). W takim układzie przez 6 lat korzystania z tego systemu (od 6 do 12 roku życia dziecka) płacimy ok. 210 zł rocznie przy wymianie sprzętu raz w roku. Moim zdaniem jest to bardzo dobra cena dla dzieci, które jeżdżą co że po zakupie sprzętu trzeba jeszcze go odpowiednio ustawić i przygotować do sezonu. Jeśli używany sprzęt kupujecie na giełdzie, czy od prywatnej osoby, a nie w wyspecjalizowanych sklepach, czy wypożyczalniach, to koniecznie zanieście narty do serwisu, który ustawi odpowiednio wiązania, przygotuje narty do sezonu i sprawdzi, czy wszystko jest z nimi w porządku. Jeśli sprzęt kupujecie w wyspecjalizowanym sklepie, to serwis najczęściej jest na Jak ubrać dziecko na stok?Mamy już dziecko odpowiednio zainteresowane narciarstwem i sprzęt, to teraz czas na największą zmorę rodziców, czyli ubieranie. Wiadomo, że mamy tendencję do przegrzewania dzieci, bo wydaje nam się, że zimą marzną, więc muszą mieć kalesony, spodnie, ocieplacze, polary, 8 par skarpet i grubą czapkę. Tymczasem jazda na nartach to aktywność fizyczna, a aktywność fizyczna nas rozgrzewa, więc jeśli nie ma trzaskających mrozów, to nie ma sensu ubierać się na narty zbyt naukę jazdy na nartach zaczyna dziecko kumate (4+), to ono będzie nam komunikować, czy jest mu ciepło, czy zimno, więc nawet jeśli popełnimy jakieś błędy, to szybko będziemy mogli je dziecko ma mieć na sobie warstw ubrań?Ja ubieram dzieci na stok, dokładnie tak, jak siebie. Czyli bielizna termoaktywna (spodnie i koszulka z długim rękawem), bluza polarowa oraz kombinezon narciarski. Taki zestaw sprawdzał się przy temperaturze do -10°C. Kiedy jeździliśmy przy -15°C to dołożyłam dzieciom jeszcze dodatkową warstwę na nogi. Gdy jeździliśmy w temperaturze bliskiej 0°C, to zazwyczaj polar był ściągany po kilkunastu minutach, bo robiło się zbyt zakładam dzieciom żadnych bawełnianych koszulek, swetrów czy rajstop, bo jak się dziecko spoci, to wtedy zacznie mu być zimno. Koszt bielizny termoaktywnej nie jest duży, a można z niej korzystać przez całą zimę (nie tylko na narty, ale też na łyżwy, sanki czy spacery). Ja mam już sprawdzony system, w którym na dłuższych wyjazdach każdy ma dwa komplety bielizny — jeden droższy z wełną (np. Reima) i drugi tańszy (z Decathlonu). Droższe kupuję wiosną (na wyprzedażach) z myślą o kolejnej zimie, więc szukam czegoś większego, tańszy kupuję zimą przed wyjazdem. Dzięki temu nie płacę za bieliznę dużo i daję radę ją prać i suszyć na wyjazdach. Nie polecam zakupu bielizny tuż przed zimowymi feriami, bo może się okazać, że półki w sklepach zostały zdjęciu dzieciaki mają na sobie tę „lepszą” bieliznę. Jeśli tak ja, jesteście fanami Reimy, to polecam wam zajrzeć na Jeśli zależy mi na tańszej bieliźnie, to albo szukam wełnianej bielizny na Vinted, albo kupuję bieliznę w tego koniecznie trzeba kupić narciarskie skarpetki — muszą być długie i ciepłe (ale nie jakieś mega grube!). Na wyjazd najlepiej zabrać 2-3 pary takich skarpet, żeby móc je na bieżąco suszyć i prać. I tutaj mam podobne podejście — jedna para lepszych skarpet i jedna tańszych. Te tańsze niestety szybko się kurczą i filcują, więc są na jeden sezon. Droższe spokojnie posłużą młodszemu też, że na nartach najszybciej marzną palce u stóp, dlatego warto przypominać dzieciom, żeby często nimi ruszały podczas przerw w jeżdżeniu (w kolejce do wyciągu i na wyciągu). Jak jest zimno, to warto kupić specjalne ogrzewacze do butów, rękawic i na plecy. Polecam ogrzewacze Wedze z Decathlonu, używamy ich od kilku sezonów i sprawdzają się świetnie!Lepszy będzie kombinezon jedno czy dwuczęściowy?Osobiście wolę, gdy moje dzieci bawią się na śniegu w jednoczęściowym kombinezonie, bo w ten sposób zmniejszam ilość dziur, przez które może wpaść śnieg i dłużej pozostają suche. Jest to niestety mniej wygodne w trakcie przerw na jedzenie, czy przerwy na siku, bo trzeba się rozbierać z całości. Do tego dzieci i tak muszą mieć zimową kurtkę, więc wychodzi nieco drogo. Ale biorąc pod uwagę fakt, że przy wyższych temperaturach śnieg się topi, a kombinezony stają się mokre, to przy dłuższych wyjazdach i tak najlepiej jest mieć dwa będziecie kupować dzieciom kombinezony, to polecam jaskrawe kolory (jak ten różowy!), bo mają +100 do widoczności :)Polecam zimowe kombinezony Reima, w których moje dzieci chodzą od lat. Najlepiej kupować je rzecz jasna na promocji (najlepsze ceny mają po sezonie, czyli wczesną wiosną), można też polować na używki na Vinted. Równocześnie moje dzieci mają zimowe kurtki, do których dokupuję spodnie narciarskie, z których korzystają na co dzień (np. w przedszkolu czy szkole). Na narty zabieramy zarówno kombinezon, jak i kurtkę ze spodniami, bo wtedy nie ma problemu, jeśli cokolwiek się przemoczy i nie zdąży więc planujecie częste i dłuższe wyjazdy zimowe, to moim zdaniem warto mieć taki zestaw, jak ja. Bo może jednoczęściowy kombinezon wam się w mieście nie przyda, ale w górach świetnie się element – rękawice narciarskieNa narty zabieramy rękawice narciarskie, bo tylko takie zabezpieczą ręce przed przemoczeniem, zimnem czy otarciem. I pamiętajcie, że jedna para to za mało, bo jest to najczęściej ściągany element stroju narciarskiego, w związku z czym potrafi się w nim zebrać sporo śniegu. Jeśli śnieg na stoku był mokry, to często zmienialiśmy rękawice w połowie dnia, a wieczorem i w nocy suszyliśmy obie pary. Najmłodszym narciarzom możemy spokojnie kupić rękawice dwupalcowe, bo jest w nich cieplej. Przy dziecięcych rękawicach bardzo ważne jest to, żeby miały gumkę, którą zakłada się na rękawy kurtki lub kombinezonu. Dzięki temu mamy bardzo duże szanse, że rękawice nam się nie zgubią do końca wyjazdu :) Jeśli rękawiczki gumek nie mają, to mamy całkowitą pewność, że pierwsza sztuka zaginie już na samym początku! Podczas większych mrozów u młodszych narciarzy świetnie sprawdzą się zwykłe, cienkie rękawiczki zakładane pod rękawice Gdzie jechać z dzieckiem na narty?Jechać możecie dokładnie tam, gdzie chcecie. Nawet do Aspen, jeśli was stać ;) Wszystko zależy od tego, jakim budżetem dysponujecie i co na nartach chcecie robić. W Alpach w zasadzie każde miejsce ma mnóstwo świetnych szkółek narciarskich, przedszkoli, ogródków narciarskich ze specjalnymi wyciągami i pomocami do nauki. U nas tak naprawdę też jest bardzo dobrze, bo każdy większy ośrodek narciarski przygotowany jest również pod kątem rodzin z małymi dziećmi. Na Słowacji czy w Czechach jest jeszcze lepiej niż u nas. Wybierając miejsce, spędźcie trochę czasu na czytaniu o tym ośrodku narciarskim — bez problemu dowiecie się, ile tam jest wyciągów, czy są szkoły narciarskie, czy są organizowane kursy dziecięce, czy jest narciarski ogródek i czy jest przedszkole, gdyby wasze dziecko odmówiło jeżdżenia. Do tego oszacujecie koszty karnetów, bo pewnie będzie to istotna część waszego do przemyślenia wszystkich opcji i przygotowania się na różne scenariusze, również te, w których wasze dzieci nie chcą jeździć, w związku z czym wy też nie pojeździcie, jeśli przy stoku nie będzie przedszkola. My przez pierwsze 2 sezony nauki dzieci rezygnowaliśmy z wyjazdu w Alpy, bo za każdym razem, kiedy przeliczałam koszt wyjazdu, a potem oczami wyobraźni widziałam, że Lila odmawia zarówno jazdy na nartach, jak i pobytu w przedszkolu, to było mi smutno. Byłabym bardzo rozczarowana, gdybym sama nie mogła wykorzystać takiego wyjazdu na sportową jazdę ;) Ale wiem, że są rodzice, którzy nie mają takich dylematów, jak ja i jadą w Alpy z nastawieniem, że być może sami za bardzo nie pojeżdżą. Grunt to być otwartym na różne z dużym wyprzedzeniem planujecie urlop w polskich górach, to może się okazać, że warunki narciarskie nie będą rewelacyjne, dlatego warto też sprawdzić dodatkowe atrakcje w okolicy, żeby mieć jakiś plan kiedy Franek i Lila potrafią jeździć na nartach, to staramy się wyjeżdżać na tydzień do Włoch, bo tam każdy ma szansę pojeździć w super warunkach za rozsądne pieniądze. Helena uczyła się jeździć właśnie we Włoszech, ale było to okupione tym, że w czasie jej pierwszego sezonu na nartach nie mogłam w pełni skorzystać z tego wyjazdu tak, jak Jak uczyć dziecko jazdy na nartach?Moje zdanie jest takie, że uczyć się jeździć należy z instruktorem, ale rodzic może, a wręcz powinien jakoś wprowadzić dziecko w ten narciarski świat. Jeśli planujemy odstawić czterolatka do szkoły narciarskiej bez słowa wstępu, to prawdopodobnie się to nie uda. Po pierwsze warto dziecku pokazać, co to jest jazda na nartach — wystarczy z nim usiąść przed telewizorem i pokazać parę zjazdów zawodników. Świetnie się sprawdzają również transmisje z zawodów w skokach narciarskich, chociaż w naszym przypadku doprowadziło to do małego nieporozumienia. Franek był pewien, że będzie mógł skoczyć ze skoczni mamuciej w Harrachovie i był nieco rozczarowany, kiedy okazało się, że jednak nie :DWarto też zabrać dziecko z nartami na śnieg, zanim oddamy je w ręce instruktora. Niech sobie pobiega w butach narciarskich, spróbuje się poślizgać na nartach po płaskim terenie, najlepiej jakby ze dwa razy upadło, bo wtedy będziemy w stanie powiedzieć, że to jest absolutnie normalna rzecz na nartach. Po prostu dobrze by było, żeby na lekcję z instruktorem szedł przekonany do śniegu i narciarstwa. Chyba najlepiej pierwszy dzień na wyjeździe poświęcić właśnie na taką wspólną zabawę i obserwowanie dzieci, które już się uczą wybrać naukę indywidualną czy kurs grupowy?Wiem, że są rodzice, którzy próbują sami uczyć jeździć swoje dzieci, ale wydaję mi się, że w większości przypadków jest to zły pomysł. Instruktorzy znają się na nauczaniu znacznie lepiej niż my. Jeżdżą lepiej technicznie, mają doświadczenie pedagogiczne i wiedzą, w jaki sposób nauczyć dziecko konkretnych elementów. Rodzice bez dobrze opanowanej techniki jazdy, wiedzy o tym, jak uczyć i znajomości praktycznych ćwiczeń, po prostu zrobią to źle. Do tego rodzice są często dużej bardziej krytyczni w stosunku do swoich dzieci, niż instruktorzy, co zniechęca dzieci do narciarstwa. A dodatkowo oduczenie złych nawyków będzie dużo trudniejsze niż nauczenie dobrych :)Oczywiście instruktorzy bywają różni. Są tacy, którzy świetnie radzą sobie z maluchami i tacy, którzy nie lubią uczyć małych dzieci, zdolności pedagogiczne i cierpliwość też mają na różnym poziomie. Dlatego moim zdaniem ważne jest, żeby w szkole narciarskiej opowiedzieć o dziecku — czy jest nieśmiałe w stosunku do obcych, czy jest wrażliwe, czy jest przyzwyczajone do nieobecności rodziców itp. Dobra szkoła powinna umieć dobrać instruktora nie tylko do stopnia zaawansowania, ale również do potrzeb psychologicznych. Warto też przemyśleć, czy dla naszego dziecka lepsze będą lekcje indywidualne, czy kurs zawody Franka po ukończeniu pierwszego kursu narciarskiego w lutym 2016 roku :)Lekcje indywidualne pozwalają na 100% skupienie instruktora na naszym dziecku, w związku z czym szybciej osiągniemy zamierzone efekty. Instruktor może też wtedy złapać dużo lepszy kontakt z dzieckiem, więc jest szansa, że chętniej będzie ono chciało się uczyć, a wszelkie problemy (zarówno narciarskie, jak i osobiste) będą rozwiązywane od razu. Również rodzice mają wtedy lepszy kontakt z instruktorem, bo mają czas na indywidualną rozmowę przed i po zajęciach, żeby móc omówić zarówno postępy, jak i pojawiające się w trakcie pierwszego sezonu naukiKurs grupowy jest z kolei tańszy i zdecydowanie bardziej towarzyski. Jeśli więc nasze dziecko do szczęścia potrzebuje kolegów i współzawodnictwa, to prawdopodobnie lepiej odnajdzie się w grupie. W takim wypadku nauka idzie wolniej, bo instruktor uczy równolegle kilka osób, ale spokojnie, tak też można się nauczyć jeździć :)Nie nastawiajcie się też na to, że instruktor zabierze wam dzieci na cały dzień i zobaczycie je dopiero, jak będziecie jechać do hotelu. Dzieci nie wytrzymają tak długo na nartach. Na początku mogą być to na przykład 2 godziny dziennie — najlepiej z przerwą pomiędzy. A potem, jak już się spodoba, to można się skusić na 2+2, a przy starszych dzieciach nawet 3+3. Wszystko zależy od wieku, kondycji i zaangażowania :)6. A co jeśli moje dziecko odmówi współpracy?To się zdarza i najważniejsze, żeby to zaakceptować. Ja znam moje dzieci na tyle, żeby wiedzieć, że one często na początku marudzą, ale potem są zachwycone, dlatego każdemu dałam dwa dni na przekonanie się do nart. Frankowi zajęło to 15 minut, Lila w połowie drugiego dnia kursu ostatecznie odmówiła jazdy na nartach. Ostatnią rzeczą, którą chciałam osiągnąć, to zniechęcenie jej do nart na kolejne lata, więc po prostu się z tym pogodziłam, choć nie było łatwo, bo przecież sama planowałam jeździć wtedy, kiedy dzieci mają swoje zajęcia. Jeśli u was zdarzy się to samo, to najpierw głęboko oddychajcie, a potem się z tym pogódźcie :) Poza tym jeśli podczas planowania wyjazdu przemyśleliście wszystkie możliwe scenariusze, to nie ma powodu do paniki, po prostu uruchomcie plan B – ten który zakłada, że dzieci na nartach jeździć nie jest też to żeby zrozumieć dlaczego dziecko jeździć nie chce, bo dzięki temu następnym razem będziemy mogli lepiej się przygotować. Ja na początku myślałam, że Lila nie chce jeździć, bo słabo jej idzie i ciągle się wywraca. A jeśli narciarstwo jest ciągiem porażek, to oczywiste, że nie chce się w to pakować. Ale po kilku miesiącach, okazało się, że problem tkwił zupełnie gdzie indziej. Pani instruktorka mówiła do niej po czesku, a ona nic nie rozumiała, co doprowadzało ją do rozpaczy. Lila starała się jej słuchać i wykonywać polecenia, ale nie wiedziała, o co instruktorce chodzi. Co ciekawe starszy o dwa lata Franek nie miał z tym takiego problemu, czasem się wkurzał, ale nie było w stanie go to zniechęcić. Kiedy w końcu Lila nazwała to, co przeszkadzało jej w jeździe na nartach, to odetchnęłam, bo jeśli to jest dla niej problem, to da się go bardzo prosto rozwiązać :)Lila i Franek przed pierwszą w życiu lekcją narciarstwa. Wtedy jeszcze wierzyłam, że pójdzie gładko :DRok później zaliczyliśmy kolejne podejście do nart. Lila od samego początku była bardzo entuzjastycznie nastawiona. Kiedy wybieraliśmy dla niej buty i narty, to wręcz skakała z radości. Bardzo chciała jeździć, tylko cały czas się pytała, czy instruktor będzie mówił po polsku :D Drugie podejście było już sukcesem — co prawda Lila bardzo przeżyła zmianę instruktora w połowie kursu, ale jakoś dotrwała do końca i po tygodniu zaczęła sobie radzić na dużym zażądała nart gdy miała 3 lata i powiem szczerze, że była przy tym tak stanowcza, że nie mogliśmy jej takiej przyjemności odmówić. Oczywiście w jej wypadku była to zabawa na małych górkach, ale powiem szczerze, że nie słyszałam, żeby inne dzieci podczas nabierania prędkości śmiały się tak głośno, jak ona :)Hela jest zaangażowaną narciarką od 2 roku życia. Na zdjęciu po lewej ma 2 lata i ograniczała się do zakładania osprzętu starszej siostry. Po prawej ma lat 3 i wywalczyła pierwszy zjazd na nartach :)Moim celem było to, żebyśmy mogli wszyscy jeździć razem na narty, najlepiej w Alpy. Udało nam się to już w 3 wspólnym sezonie narciarskim. Franek i Lila spędzali wtedy prawie cały dzień w polskiej szkole narciarskiej, a Hela godzinę za mną na stoku, a potem resztę dnia w przedszkolu, albo z dziadkami. W tym roku po rocznej przerwie wybieramy się w Alpy całą rodziną. Jeszcze debatujemy, czy starsza dwójka będzie jeździć z instruktorami (Hela chce, a Lila i Franek kręcą nosem) i zastanawiamy się jak ogarnąć opiekę nad Felicją, ale biorąc pod uwagę, że jedziemy w dużej grupie przyjaciół, to na pewno znajdziemy dobre drodzy rodzice — wasze entuzjastyczne nastawienia do narciarstwa to dopiero początek. Praca nad zaangażowaniem waszych dzieci w ten sport może potrwać kilka sezonów. Rozumiem, że może być to frustrujące. Kilka lat temu mama pięciolatki skarżyła mi się na stoku, że córka nie chce jeździć i ciągle wyje, a ona by chciała, żeby jednak nie wyła, ale jeździła. I ja to doskonale rozumiem, ale z wyjącego dziecka żadnego narciarza nie będzie i być może to wyjące dziecko potrzebuje czasu, musi dojrzeć psychicznie, poprawić swoją koordynację i ZECHCIEĆ jeździć na nartach. I może potrzebować do tego nie kilku dni, ale roku, lub dwóch. My czekaliśmy rok, żeby móc od Lili (po pierwszej w sezonie lekcji z instruktorem) usłyszeć, że ona uwielbia narty i mogłaby zrezygnować i z basenu, i z baletu, tylko żeby codziennie móc jeździć na nartach. Doprawdy warto było cierpliwie czekać!Zawarte w tym wpisie linki, to linki afiliacyjne. Oznacza to, że jeśli klikając w nie, dokonasz zakupu, to ja otrzymam z tego tytułu drobną prowizję. W żaden sposób nie wpływa to na cenę, którą Ty zapłacisz, ale dla mnie będzie sygnałem, że cenisz moją rekomendację :)
Prev 1 2 Next Page 2 of 2 Recommended Posts Share Godzinę temu, star napisał: Ja jezdzilem chyba na tych rc4 sc trzeba dynamicznie i wtedy fajnie. Atomikow nie znam. PS przygotowanie nart może robić różnice Star To jedne z lepszych nart jakie miłem, do dzisiaj żałuje że je sprzedałem. Tu rzekłbym pancerna slalomka, ciężkie i twarde, żel na zewnętrznej stronie narty powodował że żadne kolejki nie straszne były, jak sprzedawałem to zdjęć nie mogłem zrobić bo wychodziły jakby narta była prosto z fabryki, takie zabezpieczenie. Ale to był chyba strzał w kolano Fischera - szybciutko z tego zrezygnowali - chyba sprzedaż stanęła 🙂 pozdrawiam Link to comment Share on other sites Share Moje X9 nie były WB - nie mogę takich znaleźć w katalogu ?! - może to jakoś model do wypożyczalni. Natomiast w ubiegłym tygodniu jak nawaliło pół metra śniegu, córka, wzięła z wypożyczalni Deacon 80 (akurat najszersze w tej wypożyczalni). W miękkim śniegu miała lepiej na nich niż na slalomce FIS, ale jak śnieg się utwardził to szybko je oddała. Zwracała uwagę na dziwną nieprzewidywalność tej narty przy jeździe na krawędzi. Producent podaje kilka promieni i jakieś cuda-wianki a wrażenie jest takie, że na twardszym narta robi niespodzianki. @Star - pewnie masz rację - jakbym włożył więcej energii i trasa była twardsza to wrażenie mogło być inne. Jakieś 5 lat temu też testowałem RC4 SC, ale ja byłem młodszy, a śnieg był super i byłem znacznie bardziej zadowolony - teraz je wypożyczyłem z myślą o zakupie (nowe 360 euro) i się nie zdecydowałem. Niestety mam wrażenie, że jazda na nartach mi się "udaje" a nie, że "umiem" - to czy pojadę ładnie i dynamicznie zależy od śniegu, dopasowanie butów, wyspania, rozgrzania, tego jak zacznę itd. - nie jestem niezawodny. Link to comment Share on other sites Share 25 minut temu, Martinez napisał: Ja ( 47 lat ) jeździłem w tym roku na Atomic X7 WB. I jeździło mi się bardzo dobrze. Rano czy wieczorem dawały sobie radę. Kusiły mnie X9 WB a cena była sporo większa. Może na przyszły rok odłożę sobie na X9 WB bo syn robi podchody do X7 🙂. Kuszą mnie Decon 84 i Elan AMPHIBIO 14 TI ale o tych drugich jest bardzo mało informacji od użytkowników. Cze Jeździłem na elanach 18 ti (te z najnowszej kolekcji) i wydaje mi się, że to te same narty tylko wyższy model - uważam że to świetne narty, ale one wąskie pod butem są (bo chyba 72) - pozostałe które wymieniasz sporo szersze - więc inne. pozdrawiam Quote Link to comment Share on other sites Share 7 minut temu, Wojcio napisał: Moje X9 nie były WB - nie mogę takich znaleźć w katalogu ?! - może to jakoś model do wypożyczalni. Jaki miały kolor? Quote Link to comment Share on other sites Share Nie zrobiłem zdjęć, ale jestem pewien, że miały te srebrne paski, zielone napisy i były szare. Jak patrzę na stronę Atomic, to wiązania identyczne, szerokość pod butem 75 - czyli wygląda, ze jednak były WB, a ja nie zwróciłem uwagi na małe literki. Link to comment Share on other sites Share 50 minut temu, Wojcio napisał: Moje X9 nie były WB - nie mogę takich znaleźć w katalogu ?! - może to jakoś model do wypożyczalni. Natomiast w ubiegłym tygodniu jak nawaliło pół metra śniegu, córka, wzięła z wypożyczalni Deacon 80 (akurat najszersze w tej wypożyczalni). W miękkim śniegu miała lepiej na nich niż na slalomce FIS, ale jak śnieg się utwardził to szybko je oddała. Zwracała uwagę na dziwną nieprzewidywalność tej narty przy jeździe na krawędzi. Producent podaje kilka promieni i jakieś cuda-wianki a wrażenie jest takie, że na twardszym narta robi niespodzianki. @Star - pewnie masz rację - jakbym włożył więcej energii i trasa była twardsza to wrażenie mogło być inne. Jakieś 5 lat temu też testowałem RC4 SC, ale ja byłem młodszy, a śnieg był super i byłem znacznie bardziej zadowolony - teraz je wypożyczyłem z myślą o zakupie (nowe 360 euro) i się nie zdecydowałem. Niestety mam wrażenie, że jazda na nartach mi się "udaje" a nie, że "umiem" - to czy pojadę ładnie i dynamicznie zależy od śniegu, dopasowanie butów, wyspania, rozgrzania, tego jak zacznę itd. - nie jestem niezawodny. Nie to chyba standard. Bywają złe dni. Ja na nich początkowo jakoś nie halo, im agresywniej tym lepiej. Właśnie je i sztekle sl zapamiętałem jako najchętniej skręcające. Do porównania volkl i rossi stabilne ale nie aż tak skrętne, samo skrętne chciałoby się rzec. W kategorii sl. Edited February 11 by star Quote Link to comment Share on other sites Share Cześć Jak czytam tak rozwijające się tematy to szczerze mówiąc... "nie chce mi się z wami gadać". Pozdro Quote Link to comment Share on other sites Share 4 godziny temu, Marcos73 napisał: Star To jedne z lepszych nart jakie miłem, do dzisiaj żałuje że je sprzedałem. Tu rzekłbym pancerna slalomka, ciężkie i twarde, żel na zewnętrznej stronie narty powodował że żadne kolejki nie straszne były, jak sprzedawałem to zdjęć nie mogłem zrobić bo wychodziły jakby narta była prosto z fabryki, takie zabezpieczenie. Ale to był chyba strzał w kolano Fischera - szybciutko z tego zrezygnowali - chyba sprzedaż stanęła 🙂 pozdrawiam chyba mam te narty albo b. podobne... wiazania ze sruba w srodku, i sprezynami... chyba do regulacji reakcji... Quote Link to comment Share on other sites Share 18 minut temu, Mitek napisał: Cześć Jak czytam tak rozwijające się tematy to szczerze mówiąc... "nie chce mi się z wami gadać". Pozdro Chciałem dac emotikon uśmiech ale wyczerpałem zapas. Quote Link to comment Share on other sites Share 15 minut temu, Mitek napisał: Cześć Jak czytam tak rozwijające się tematy to szczerze mówiąc... "nie chce mi się z wami gadać". Pozdro Mitek, zupełnie niepotrzebnie. Finalnie przecież (bo pozornie jest odwrotnie) wszystko sprowadza się do Twojego "...kup te jakie Ci się najbardziej podobają". Jak się człowiek zastanowi odrobinę, to wybór sprowadza się do...6-8 par spełniających kryteria i trzeba tylko dobrać sobie deski do kurtki, butów czy osobistego gustu. A jak ktoś pozwala sobie na posiadanie kilku par, to problem doboru całkowicie znika. On jest problematyczny tylko na początku drogi. Quote Link to comment Share on other sites Share Nie Stary, to jest po prostu żałosne. Quote Link to comment Share on other sites Share 52 minuty temu, KrzysiekK napisał: chyba mam te narty albo b. podobne... wiazania ze sruba w srodku, i sprezynami... chyba do regulacji reakcji... Dokładnie te, ja miałem chyba z14, albo ff14 jakoś tak sie nazywały te wiązania, świetne narty! pozdro Quote Link to comment Share on other sites Share 3 godziny temu, RobertKa napisał: Hę ?!? Których progressorów ?!? F17 ? A kolega to miał na nodze jedne albo drugie ?!? F17 w porównaniu do deaconów 74 są wiotkie jak wierzbowa witka… to inne narty. D74 to hybryda o konstrukcji bliskiej sportowej narty (w klasie atomica x9), a f17 to all-round, narta popularna o prostszej konstrukcji bez usztywnienia titanalem. Titanal ma dopiero f19. Podana tu wersja d74 pro ma jeszcze sportową płytę. Nie wspominając o wyższej klasie wiązań. Porównanie do f17 jest tu znaczącym nadużyciem. Abstrahując od tego porównania, wskazane narty, jeżeli tylko są w dobrym stanie, to świetna propozycja dla nieźle jeżdżącego narciarza (trzeba docisnąć). Edited February 12 by mario33 Quote Link to comment Share on other sites Share 20 godzin temu, mario33 napisał: Hę ?!? Których progressorów ?!? F17 ? A kolega to miał na nodze jedne albo drugie ?!? F17 w porównaniu do deaconów 74 są wiotkie jak wierzbowa witka… to inne narty. D74 to hybryda o konstrukcji bliskiej sportowej narty (w klasie atomica x9), a f17 to all-round, narta popularna o prostszej konstrukcji bez usztywnienia titanalem. Titanal ma dopiero f19. Podana tu wersja d74 pro ma jeszcze sportową płytę. Nie wspominając o wyższej klasie wiązań. Porównanie do f17 jest tu znaczącym nadużyciem. Abstrahując od tego porównania, wskazane narty, jeżeli tylko są w dobrym stanie, to świetna propozycja dla nieźle jeżdżącego narciarza (trzeba docisnąć). Czy ja gdzieś w ogóle pisałem o f17? F18 lub f19 jak ktoś preferuje dłuższe skręty Quote Link to comment Share on other sites Share 14 minut temu, RobertKa napisał: Czy ja gdzieś w ogóle pisałem o f17? F18 lub f19 jak ktoś preferuje dłuższe skręty O F17 wspomniał jedynie autor wątku w op. Quote Link to comment Share on other sites Prev 1 2 Next Page 2 of 2 Join the conversation You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.
Narty dla dzieci i juniorskie Narty dla dzieci – czyli frajda w ferie gwarantowana Mniejsze, lżejsze, aczkolwiek solidnie wykonane narty dla dziecka nie są nowością na rynku. Od wielu lat tworzone są narty dla najmłodszych, za których produkcją stoją mniejsze jak i światowej sławy firmy takie jak: Head, Salomon, Atomic, Volkl czy Rossignol. Firmy sportowe opracowały najbardziej odpowiednie narty dla najmłodszych, a także dla trochę starszych dzieci, dbając o ich bezpieczeństwo oraz wygodę podczas zimowych przygód. Stąd narty dla dzieci i narty juniorskie napotykane w sklepach narciarskich są już nie tylko małe, zgrabne – bowiem są także dostępne we wielu wzorach, kolorach, często z przeróżnymi motywami z gier czy bajek. Co więcej, podczas etapów produkcji stworzono akcesoria dla dzieci, które nadal są lekkie, ale i bardzo wytrzymałe – jak mocne kije narciarskie, zabezpieczające głowy kaski narciarskie o wielu motywach oraz chroniące oczy gogle narciarskie. Wspomniane marki poza nartami dziecięcymi prowadzą odzież, która nie tylko szczelnie chroni przed zimnem, ale i amortyzuje wszelkie upadki oraz zapewnia najwyższe poczucie komfortu podczas spokojnych przejażdżek oraz zabaw czy wyścigów na stoku. Już nie trzeba się bać, że dziecko zrobi sobie krzywdę, z tego powodu odmawiając wycieczek na narty i niszcząc marzenia swojej pociechy. Zabezpieczenia w nartach dla najmłodszych oraz osprzęt do nich, i kapka oczywistej ostrożności, daje pewność – że wszelkie upadki nie będą związane z kontuzjami czy poważnymi obrażeniami. Nie trzeba już dłużej bać się takich wycieczek, a czas spędzany aktywnie jest o wiele zdrowszy niż inne formy zimowego odpoczynku od szkoły oraz pracy. Oczywiście zdrowy rozsądek i ostrożność są także niezbędnym elementem bezpiecznego narciarstwa. Jak dobrać narty dla dziecka do wzrostu w zaledwie kilka chwil? Jednym z najlepszych sposobów sprawdzenia, jaka długość nart będzie najbardziej odpowiednia dla dziecka, jest postawienie nart obok niego i sprawdzenie dokąd one sięgają. Dla przykładu: jeśli szukamy nart juniorskich 140 cm, wtem czubki nart powinny znajdować się między klatką piersiową a brodą. To samo dzieje się w przypadku i niższego, i wyższego dziecka. Jest to najbardziej optymalna długość, wspomagająca nie tylko wygodę w poruszaniu się, ale również zapewniająca większe bezpieczeństwo poprzez łatwiejsze operowanie nartami. Kupując narty przez Internet i nie mając możliwości fizycznej przymiarki, można dziecko postawić przy ścianie i zmierzyć – jednak pamiętając o operowaniu wysokością od klatki piersiowej do brody. Ceny nart dla dzieci a topowe firmy Na rynku obecnych jest wiele zaufanych firm zajmujących się sprzedażą nart juniorskich. Jedną z najbardziej popularnych w kręgach nie tylko narciarskich, bo i ogólnie sportowych jest firma Salomon, która wywodzi się z Francji i słynie z wieloletniego doświadczenia. Narty juniorskie Salomon jak mogłoby się wydawać, nie kosztują aż tak wiele. Wydawałoby się, iż bliższe Polsce korzenie ma firma Head, bowiem ta amerykańsko-holenderska marka, której narty i inne sportowe artykuły można dojrzeć na olimpiadach sportowych – posiada smaczek lubiany przez polaków, czyli istnie amerykański styl i prestiż. Narty juniorskie Head występują w cenach przyjaznych portfelowi. Warto także wspomnieć, iż Austria, jako kraj kojarzony ze skokami narciarskimi nie tylko posiada wiele szczytów i skoczni narciarskich, bowiem produkuje również narty dla dzieci i dorosłych. Firma Atomic z górskimi klimatami cechuje się wysoką jakością produktów i wyjątkowo miłą dla oka kolorystyką sprzętu. Narty juniorskie Atomic są jednymi z tańszych, wśród tych najlepszych producentów na rynku, a na ich zakup może pozwolić sobie każda rodzina. Kolejny znany, nawet wśród osób, które nie interesują się bardzo narciarstwem, producent, to niemiecka firma Volkl. Jej popularność nie bierze się znikąd, bowiem sprzęt tej marki jest wybierany przez doświadczonych sportowców oraz pasjonatów. Narty juniorskie Volkl trzymają się na zaskakująco niskim poziomie cenowym, czego nie można od tak pominąć. Kolejną firmą z Francji, konkurencyjną do interesująco brzmiącego Salomon – jest Rossignol. Poza gwarancją zadowolenia oraz szeroką dostępnością, posiada wyjątkowe szaty graficzne. Narty juniorskie Rossignol są wykonane z najwyższej jakości materiałów oraz stanowią światową czołówkę producentów sprzętu narciarskiego zarówno dla dzieci jak i dorosłych.
Wybieracie się na rodzinny wypad na narty? Świetnie, jednak zanim zaczniecie kompletować cały sprzęt, przeczytajcie, jak dobrać narty dla dziecka. Dobrze dopasowane mogą rozbudzić miłość do szaleństw na śnieżnym stoku, źle – całkowicie zniechęcić do zabawy i aktywności. Odpowiednie buty i narty to także większe bezpieczeństwo dziecka, dlatego warto podejść do tematu z powagą, poświęcając zakupowi odpowiednio dużo czasu. Narty dla małego dziecka – jak je wybrać? Byłoby cudownie, gdyby istniały proste wytyczne w kwestii wyboru nart dla dzieci. Tak jednak absolutnie nie jest – dużo zależy od wzrostu dziecka, jego wagi, ale przede wszystkim od śmiałości, pewności siebie i umiejętności. Oto, na co dokładnie należy zwracać uwagę:długość nart, taliowanie nart,wiązania,buty narciarskie. Jaka długość nart dla dziecka? Podstawowym błędem, jaki popełniają rodzice wybierający pierwsze narty dla dzieci, jest zakup nart zbyt długich. Warto zatem wyjaśnić, że stawiający swoje pierwsze kroki w tym sporcie maluch, zazwyczaj 3-5-letni, musi czuć się pewnie. Narty dla 3-letniego dziecka powinny sięgać mu do pachy – dłuższe będą utrudniały zabawę, a to przecież o nią przede wszystkim chodzi. Dokładna długość takich nart to zazwyczaj około 60-80 cm. Jeśli dziecko już jeździ i robi to dosyć sprawnie, można wybrać narty, które będą sięgały mu ramienia. Z kolei smyki, które naprawdę świetnie radzą sobie z poruszaniem się na stoku, mogą otrzymać narty sięgające nosa (czyli o około 10-15 cm krótsze od wzrostu dziecka). Aby właściwie dobrać długość nart dla dziecka już wprawionego w tym zimowym sporcie, warto posłużyć się tabelką – jest to szczególnie istotne, jeśli kupujemy narty przez internet (koniecznie porównaj ceny na Ceneo): Wzrost dziecka (cm) Długość nart (cm) 94 70-80 100 80-90 110 90-100 116 95-105 122 100-110 134 115-125 140 120-130 146 130-140 152 135-140 A co, kiedy wzrost dziecka plasuje się między pozycjami tabelki? Tutaj warto sugerować się umiejętnościami smyka. Odpowiednie narty dziecięce dla wzrostu 130 cm będą miały długość 100-110 cm jeśli malec jest jeszcze dość ostrożny, ale już 115-125 cm jeżeli smyk świetnie radzi sobie na stoku. Analogicznie narty dla dziecka o wzroście 120 cm mogą mieć albo 95-105 cm, albo 100-110 cm. Jak dobrać narty dla dzieci? Zwróć uwagę na taliowanie nart Kupując narty dla małego dziecka, koniecznie zwróć uwagę na ich taliowanie, czyli promień skrętu. Idealny produkt dla rozpoczynającego narciarską przygodę malucha to narta carvingowa – jest ona nieco szersza od tych klasycznych, dzięki czemu dziecko czuje większą stabilność i nie boi się zjeżdżać. Dodatkowym plusem jest także o wiele łatwiejsze skręcanie. Pamiętaj, że to właśnie zadbanie o tego typu drobiazgi może zdecydować o tym, czy dziecko będzie chciało wskoczyć w narty po raz kolejny. Jakie wiązania nart dziecięcych? Wiązania łączące buty z nartą są niezwykle ważne – w przypadku upadków, które przecież wliczone są w ten sport, odpowiednie wiązanie może zapobiec poważnych kontuzjom. Narty dla małego dziecka zawsze powinny mieć wiązania bezpiecznikowe, czyli takie, które w przypadku upadku natychmiast wypinają buty z nart. Jeśli zastanawiasz się, jak dobrać narty dla dziecka pod względem wiązania, to pamiętaj, żeby kierować się skalą wypięcia liczoną w DIN. Skala siły wypięcia zależy przede wszystkich od wagi małego narciarza. Przyjmuje się, że na 10 kilogramów masy ciała przypada 1 DIN - co oznacza, że wiązania u dziecka ważącego 25 kilogramów powinny wynosić około 2,5 DIN. Jednocześnie ważną rolę gra doświadczenie oraz wzrost. Jeśli zatem dziecko waży już nawet ponad 40 kilogramów, ale jeździ bardzo ostrożnie i jest raczej szczupłej budowy, to bardziej odpowiednie wiązania będą wynosić 3,5 DIN. Jakie buty narciarskie dla dziecka? Kupując narty dla małego dziecka, nie możemy oczywiście zapomnieć o butach. Od razu należy wspomnieć o dwóch ważnych zasadach. Po pierwsze, narty dla dzieci na zwykłe buty nadają się tylko i wyłącznie na przydomową, niską górkę, na której dziecko będzie zjeżdżało dwa czy trzy razy. To ich jedyne możliwe zastosowanie – założone na stoku mogą doprowadzić do poważnej kontuzji. Po drugie, buty narciarskie nigdy nie mogą być kupowane na wyrost. Jeśli tak będzie, ruchy stóp nie będą pociągać za sobą nart, co sprawi, że jeżdżenie stanie się nieprzyjemne i niebezpieczne. Dziecko może mieć luz w bucie, ale nie powinno swobodnie unosić pięt. Oczywiście równie fatalnym pomysłem jest założenie dziecku zbyt ciasnych butów narciarskich – wówczas może dojść do niedokrwienia i bólu stóp. Jak mierzyć buty narciarskie, aby mieć pewność, że są dla dziecka idealne? Przede wszystkim – zapomnij o zwykłej numeracji, która często nie ma pokrycia w butach narciarskich. Dobrym pomysłem jest wyjęcie wkładki z buta, który dziecko nosi na co dzień, a następnie zakup kilka par butów narciarskich online (w oparciu o długość wkładki) – oczywiście z zamiarem odesłania tych, które będą w nieodpowiednim rozmiarze. Uwaga! Buty narciarskie mierzy się zawsze na narciarskie skarpety. Dziecko powinno móc swobodnie poruszać palcami, ale tzw. „luz” w butach nie może wynosić więcej niż 1 cm. Jeśli kupujesz narty dla dziecka i „utknąłeś” przy butach, to mamy dla ciebie jeszcze kilka dodatkowych wskazówek. Obuwie dla najmłodszych dzieci powinno być lekkie i niskie, o elastycznej skorupie i odchylanym tyle. W zupełności wystarczy też jedna klamra do zapięcia. Jeśli kupisz inne buty, nawet najlepsze narty dla małych dzieci nie zrekompensują tego błędu. Starszym dzieciom nie kupuj butów dla dorosłych, ale obuwie narciarskie juniorskie, z trzema lub czterema klamrami. Mogą one wyglądać jak buty dla dorosłych, ale są znacznie lżejsze i wygodniejsze. Narty biegowe dla dziecka – jakie wybrać? Jeśli zastanawiasz się, jakie narty biegowe dla dziecka będą najlepsze, to mamy dla ciebie dobrą wiadomość – tutaj wybór jest o wiele łatwiejszy. Narty powinny być po prostu krótkie (minimum 15 centymetrów krótsze od wzrostu dziecka), a buty są bardzo podobne do zwykłych, więc stosunkowo łatwo je kupić. Pamiętaj jedynie, że narty biegowe dla dziecka powinny mieć specjalne łuski, które zapewnią większą przyczepność, a tym samym umożliwią jeszcze bardziej swobodną zabawę.
narty dla 2 latka